czwartek, 16 października 2014

Nowa rola Tuptusia

  Rok po wielkim pożarze lasu przyszła piękna wiosna, pełna wspaniałych wydarzeń... 
Skunks Kwiatek pierwszy doznał zaszczytu zostania ojcem, jego ukochana wydała na świat ślicznego skunksa, któremu Kwiatek dał na imię Bambi. Tuptuś zaś został ojcem czterech uroczych zajączków. Kiedy Tuptuś po raz pierwszy zobaczył swoje córeczki emocje wzięły nad nim górę i młody ojciec zemdlał.             Nowa rola przerosła nie co Tuptusia... 
za to Pani Bunny była urodzoną matką i radziła sobie wspaniale z nowymi obowiązkami. Cała zajęcza rodzinka mieszkała w norze znajdującej się pomiędzy korzeniami wielkiego dębu, którą wykopał samodzielnie Tuptuś. Pewnej nocy maluszki niewiarygodnie głośno płakały i Tuptuś za nic nie mógł ich uciszyć. Po męczącej nocy zajączki w końcu zasnęły... Tuptuś wyszedł z nory, zrobił trzy kroki, padł na ziemię i usną. Upadek Tuptusia na ziemię usłyszała Bunny, wyłoniła głowę z nory i zawołała... 
-Tuptuś? Skarbie? W porządku?-pytała zaniepokojona. 
Jednak Tuptuś tak głęboko spał, że nic nie słyszał. Bunny spojrzała na ukochanego i powiedziała... 
-Oj skarbie... rozumiem, że jesteś zmęczony, nie dziwię ci się. Śpij sobie tutaj jak chcesz ja idę się zdrzemnąć do nory...
Kiedy Tuptuś i jego ukochana odpoczywali po ciężkiej i hałaśliwej nocy, Kwiatek pokazywał swojemu synkowi las...
-Synku choć tutaj!-wołał Kwiatek.
-Już idę tato- odpowiedziało małe skunksiątko (Bambi).
-Popatrz w górę synku.- powiedział Kwiatek wskazując palcem w kierunku korony pobliskiego drzewa.
-Jej co to? Czy to są ptaki? Ale czemu są takie szare i dziwne?
-To nie są ptaki tylko nietoperze-pouczył syna Kwiatek.
-Nietoperze? Ale dlaczego śpią do góry nogami? I w ogóle dla czego śpią przecież jest dzień?!
-Widzisz taka już jest ich natura, że śpią do góry nogami. A śpią w dzień bo prowadzą nocny tryb życia.
-Ale dziwaki!- uśmiechną się Bambi.
W tym momencie Kwiatek zorientował się, że w tej okolicy mieszka przecież jego przyjaciel Tuptuś...
-Synku pamiętasz może wujka Tuptusia?
-Tak oczywiście tato!-powiedział z radością skunksik.
-Tuptuś mieszka tu niedaleko jeśli chcesz to pójdziemy go odwiedzić, chcesz?
-Tak tato bardzo chcę!!!
-To choć!
Skunksy przeszły przez gęste krzaki i ich oczom ukazała się zajęcza nora przed którą leżał padnięty ze zmęczenia Tuptuś...
-O jej! Wujek Tuptuś chyba przysną!-zaśmiał się Bambi.
-Zawsze był lekkim leniem ale to już chyba przesada żeby spać gdy słońce jest już wysoko na niebie...-pokiwał głową Kwiatek rozśmieszony postawą przyjaciela.
-A może wujek Tuptuś prowadzi nocny tryb życia jak nietoperze!- zaśmiał się Bambi.
-Możliwe synku!-uśmiechną się szeroko Kwiatek.
Chichoty Kwiatka i jego synka obudziły Tuptusia... zając podniósł głowę, zmrużył oczy wyrażając tym swoje niezadowolenie i wstał...
-Wujek Tuptuś się obudził!!!-ucieszył się Bambi.
-Witaj przyjacielu!- zawołał Kwiatek.
-Witajcie, witajcie...-powiedział ziewający Tuptuś.
-Nie chcieliśmy cie obudzić wujku wybacz...-powiedział Bambi.
-Nic nie szkodzi mały, pogodziłem się już z myślą że już nigdy się nie wyśpię...-powiedział z zaspaną miną zając.
-Córeczki nie dają ci spać?-zapytał Kwiatek.
-Tak. To cztery małe uszate spryciule, które gdy tylko zmrużę oko zaczynają płakać...- żalił się Tuptuś.
-Nie martw się już niedługo twoje pociechy podrosną i się wyśpisz.-pocieszył go Kwiatek.
-Ty chyba nie wiesz co mówisz... ty masz jednego syna a ja mam cztery córki!!! Wiem co to znaczy zajmować się małymi zajączkami w końcu wychowałem się z moimi czterema siostrami! Jak podrosną to problem z płaczem się skończy ale zacznie się problem z ich upilnowaniem...
-Zawsze będzie jakiś problem przyjacielu tak to już jest w życiu.-uśmiechną się Kwiatek i poklepał przyjaciela po ramieniu. W tym momencie do uszu Tuptusia dotarł głośny płacz zajączków i głos Bunny...
-Kochanie obudziły się nasze skarby!
-Znowu?!!!!!!!!!!!!!!!!- Tuptuś przerażony wytrzeszczył szeroko swoje oczy i załamany padł na ziemię.
-Powodzenia przyjacielu!- powiedział rozbawiony Kwiatek i wraz ze swoim synkiem pomachali zajęczej rodzince na do widzenia....


poniedziałek, 13 października 2014

Życie trwa...

Zaraz po wielkim pożarze lasu zwierzęta wróciły by odbudować swoje domostwa i dalej kontynuować tradycje życia w lesie. Zanim las powrócił do normalnego stanu miną kalendarzowy rok. Następnej wiosny las wyglądał już jak dawniej a nawet lepiej. Przyszła kolejna radosna wiosna, której Puchaczowi nie dane było się wyspać. W powietrzu unosiła się  miłość a wszystkie zwierzęta uparcie szukały swojej drugiej połówki. Pod dziuplą sowy w podskokach znalazł się Tuptuś przekazujący wieść razem z orszakiem swoich dzieci, że na pobliskiej polanie leży Felinka wraz ze swoimi nowo narodzonym potomstwem...
Zwierzęta zebrały się na polanie przy Felince i jej dwóch maluchach. Jelonki otworzyły szeroko soje słodkie oczy witając gości. Puchacz złożył gratulacje dumnej matce:
-Bambi na pewno jest bardzo dumny! Moje gratulacje! 
Felinka uśmiechnęła się w podziękowaniu. 
-Jak się nazywają?-zapytało jedno ze zwierzątek. 
-Córeczka nazywa się Gurri a synek to Geno.- odpowiedziała Felinka uśmiechając się do swoich uroczych dzieci. 
Maluchy jednak szybko zmęczył taki nadmiar wrażeń i zaczęły zwiewać. Puchacz zauważył zmęczenie jelonków i oznajmił gościom, że najlepiej będzie zostawić młodą matkę w spokoju by mogła w samotności zająć się swoimi małymi skarbami...

 


czwartek, 2 października 2014

Skok w przeszłość

Już od ranna w lesie panowała wyjątkowa atmosfera,słońce intensywnie prześwitywało pomiędzy drzewami, kolorowe motyle tańczyły wśród traw, a w koronach drzew wesoło śpiewały ptaki. Bambi obudził się wcześnie i poszedł najeść się soczystej, zielonej trawy. Kiedy najadł się do syta wybrał się na spotkanie z przyjaciółmi na jedną z pobliskich polanek. Kiedy dotarł na miejsce zastał grupę leśnych zwierząt która kierowała swoje zainteresowanie na Tuptusia który opowiadał zebranym o odwadze Bambiego i jego potyczce z "tysiącami" groźnych psów. Tuptuś starał się jak najlepiej przedstawić swoją wersje wydarzeń ale nie udawało mu się to ponieważ jego siostry przerywały mu co słowo. Nagle wszyscy spostrzegli że do słuchaczy dołączył Bambi i wszystkie oczy zostały skierowane na niego. Pan sowa pozwolił sobie zauważyć, że Bambiemu zaczęły rosnąć rogi. Jelonek skromnie stwierdził że nie zauważył swoich rogów, po czym podszedł do Tuptusia i delikatnie wytkną mu, że jego historia jest trochę wyolbrzymiona. Jednak Felinka stwierdziła że nie ma to większego znaczenia w tej historii. Wtedy nagle po między młodym księciem i Felinką nastąpiło zbliżenie i jelonek chcąc z tego wybrnąć cofną się o parę kroków jednak jeżozwierz był innego zdania i ukuł jelonka tak, że podskoczył i przez przypadek pocałował Felinkę. Po tym magicznym wydarzeniu jelonek zorientował się, że już późno i spóźnia się na spotkanie z ojcem. Pożegnał się z przyjaciółmi i pobiegł na spotkanie z ojcem. Ojciec zaprowadził jelonka na przepiękną polanę przez którą przepływał strumyczek a w powietrzu latało wiele kolorowych motyli. Bambiemu bardzo spodobało się to miejsce wprost nie mógł oderwać oczu. Wielki książę wyjaśnił synowi, że to własnie w tym miejscu poznał jego matkę. Jelonek wiedział, że jego ojciec nie lubi gdy mówi się o przeszłości ale skoro tato sam zaczął ten temat postanowił dowiedzieć się czegoś więcej.
-Tato? A jaki w tedy byłeś?-zapytał jelonek. 
-Byłem... cóż właściwie taki jak ty powiedział Wielki książę.
-A jaka była mama?-pytał dalej Bambi.
-Mama? Twoja matka była wtedy piękną młodą łanią o przepięknych oczach, poruszała się z gracją a na jej twarzy zawsze gościł uśmiech. Tamtego dnia chciałem uciec jak najdalej od własnych problemow. Ale czy mogłem uciec od samego siebie? Przyszedłem wtedy właśnie tutaj w poszukiwaniu samotności. Usiadłem nad strumykiem ze spuszczoną głową. Łzy które spływały mi po policzkach w końcu wpadały do strumyka.
Nagle zauważyłem, że nie byłem tam sam...
-Tam była mama?-przerwał Bambi.
-Tak to była twoja mama, cała aż promieniała z radości biegając za kolorowym motylem. Zauważyła mnie dopiero gdy motyl odleciał. Spojrzała na mnie ciepło i podeszła do mnie. Spytała mnie dlaczego jestem smutny i widocznie czekała na odpowiedź ale ja nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.
Później zmęczona czekaniem na odpowiedź powiedziała:
-Nie chcesz mi powiedzieć? To nic, wcale nie musisz wiesz... jeśli chcesz możesz iść ze mną nad dolną część potoku, umówiłam się tam z siostrą i z moją przyjaciółką. Chcesz iść?
Ja w odpowiedzi tylko kiwnąłem głową na tak i ruszyłem za nią. Później gdy dotarliśmy na miejsce miałem przyjemność poznać jej siostrę Enę i ich dobrą przyjaciółkę Mene. Od tamtej pory wszystko się zmieniło gdyż właśnie wtedy zyskałem najlepszą przyjaciółkę, a parę lat później kiedy nasza miłość rozkwitła urodziłeś się ty.
-Bardzo mi jej brak...-wyszeptał jelonek.
-Mi też. -powiedział ze smutkiem Książę. -Ale zostawmy już temat przeszłości twoja matka nie chciałaby abyśmy żyli w smutku po jej odejściu. Na pewno chciała byś miał szczęśliwe życie.
-A książę nie powinien patrzeć w przeszłość prawda?-zapytał z uśmiechem Bambi.
-Tak masz rację! Chodźmy już trzeba jeszcze sprawdzić co słychać na łące.
Szczęśliwy Bambi ruszył za ojcem lecz zanim całkiem odszedł obejrzał się jeszcze raz za siebie by jeszcze  raz spojrzeć na piękną polankę i przez chwilę zdawało mu się że w promieniach słońca dostrzega postać swojej matki...