Zaraz po wielkim pożarze lasu zwierzęta wróciły by odbudować swoje domostwa i dalej kontynuować tradycje życia w lesie. Zanim las powrócił do normalnego stanu miną kalendarzowy rok. Następnej wiosny las wyglądał już jak dawniej a nawet lepiej. Przyszła kolejna radosna wiosna, której Puchaczowi nie dane było się wyspać. W powietrzu unosiła się miłość a wszystkie zwierzęta uparcie szukały swojej drugiej połówki. Pod dziuplą sowy w podskokach znalazł się Tuptuś przekazujący wieść razem z orszakiem swoich dzieci, że na pobliskiej polanie leży Felinka wraz ze swoimi nowo narodzonym potomstwem...
Zwierzęta zebrały się na polanie przy Felince i jej dwóch maluchach. Jelonki otworzyły szeroko soje słodkie oczy witając gości. Puchacz złożył gratulacje dumnej matce:
-Bambi na pewno jest bardzo dumny! Moje gratulacje!
Felinka uśmiechnęła się w podziękowaniu.
-Jak się nazywają?-zapytało jedno ze zwierzątek.
-Córeczka nazywa się Gurri a synek to Geno.- odpowiedziała Felinka uśmiechając się do swoich uroczych dzieci.
Maluchy jednak szybko zmęczył taki nadmiar wrażeń i zaczęły zwiewać. Puchacz zauważył zmęczenie jelonków i oznajmił gościom, że najlepiej będzie zostawić młodą matkę w spokoju by mogła w samotności zająć się swoimi małymi skarbami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz